Mikroretencja – działanie dla każdego, lecz diabeł tkwi w szczegółach
Założenie programu MIKRORETENCJA, mającego wspierać niewielkie działania retencyjne, mówi o obiektach o objętości kilkudziesięciu tysięcy m³ i powierzchni do 1 ha. Dla większej zlewni są to ilości znikome, jednak w źródłowych partiach, czy też niewielkiej zlewni dopływu najwyższego rzędu, takie akweny mogą zrobić wiele – zarówno dobrego, jak i złego. Diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach realizacji. Zanim nieco więcej o pomyśle, kilka podstawowych przemyśleń o wodzie i krajobrazie.
O tym, że wody mamy w naszym kraju do dyspozycji nie za dużo, wie chyba każdy Polak. W chwili, gdy piszę te słowa (28.06.2021 r. – przypis FAF), ponad 40 gmin – od Podlasia po Lubuskie i od Rzeszowa po przedmieścia Szczecina – ogłosiło apele o oszczędzanie wody i ograniczanie jej użycia do niezbędnego minimum[1]. Co roku znaczna część terytorium naszego kraju dotknięta jest suszą. W ostatnich latach stan ten zaczyna się nieco wcześniej i trwa dłużej. Odrobina śnieżnej zimy i chłodna wiosna, jak widać, niewiele zmieniły – kilka dni upałów i susza wychodzi na pierwszy plan. Co jakiś czas dochodzi do niej większa powódź, a lokalne nagłe podtopienia są już normą, nierzadko w tym samym czasie i bez wpływu na stan suszy. Zakres i dotkliwość suszy rośnie, szczególnie w ostatnich dwóch dekadach i już nie tylko rolnictwo jest jej ofiarą. Schną lasy, wysychają rzeki, opada poziom wód w jeziorach. Dlaczego tak się dzieje, i czy to zmiany klimatu są tych niekomfortowych sytuacji powodem? Spójrzmy na dane ogólne i historyczne oraz uwarunkowania przesądzające o wyjściowym stanie, jakim dysponowaliśmy.
Zasoby wód powierzchniowych w naszym kraju pochodzą w 100% z opadów. Na naszym terytorium nie mamy gór na tyle wysokich, by trwały na nich zasilające nasze zasoby lodowce. Ponadto przyszłość tych ostatnich i systemów od takiego zasilania zależnych jest dziś niepewna na całej Planecie. Ile z tego co napada stanie się zasobem dostępnym dla nas – mieszkańców – zależy w znacznym stopniu od stanu krajobrazu, zarówno od strony jego części nieożywionej, jak i ożywionej[2]. Ukształtowanie i budowa geologiczna stanowią ważny czynnik podziału pomiędzy częścią opadu odparowywaną, wsiąkaną oraz odprowadzaną w dół geosystemu, zgodnie prawem grawitacji. Natura tysiące lat układała równowagę, w rytm której pojawiła się w naszej części Europy mozaika siedlisk. Skład tej naturalnej mozaiki wynika z ilości dostępnej w naszym krajobrazie – dzięki opadom – wody[3]. Ponad połowa opadu odparowuje i zauważalna jest w ostatnich latach tendencja do wzrostu tej części. Wynika to z uwarunkowań klimatycznych oraz przekształceń morfologii krajobrazu: zmian w strukturze pokrycia terenu – z obszarów trwale zielonych na rzecz upraw (około 60% powierzchni), czy zabudowy/uszczelnienia (około 10% powierzchni). W miarę stabilne, choć już nie naturalne, zachowały się obszary leśne – ok. 30% powierzchni[4].
Mając na uwadze, że wpływ na sam proces parowania mamy dość niewielki, ograniczanie ucieczki wody z naszego terytorium możliwe jest przede wszystkim w odniesieniu do części odpływającej. Opad nieodparowany – deszcz i śnieg (po stopnieniu) – częściowo wsiąka w gleby, częściowo zaś spływa po powierzchni. Istotna dla zapewnienia zaopatrzenia w wodę wszystkich składowych środowiska – począwszy od ludzi, przez całą resztę ożywionej przyrody, kończąc na zasilaniu cieków i wód stojących – jest proporcja wody, która wsiąka, do tej spływającej po powierzchni.
Drugi równie istotny aspekt tej nieuchronnej migracji wody – zgodnie z grawitacją – ku najniższym obszarom i morzu, to prędkość z jaką ten odpływ się odbywa. Zasada jest prosta. Im powierzchnia bardziej szczelna, tym więcej wody po niej ucieka w tempie ograniczanym jedynie tarciem na styku z podłożem. Różnica tempa spływu wód po powierzchni w stosunku do spływu podziemnego wynosi średnio 1:20. Znaczy to tyle, że im więcej wody zostanie w glebie, tym więcej będzie powoli zasilać nasze jeziora, rzeki oraz podziemne zasoby, z których między innymi pobieramy wodę do picia. Także pokrycie terenu ma znaczny wpływ. Tempo spływu wody spływającej cienką warstwą w porośniętej roślinnością dolinie rzecznej w stosunku do powierzchni wybetonowanej, jest kilkukrotnie mniejsze. Znaczy to tyle, że nie jest korzystne regulowanie cieków, by ograniczać wylewy na zalewowe części dolin, począwszy od samych ich źródeł, ponieważ w ten sposób przyspieszamy spływ wody. Jest to działanie szkodliwe dla zasobów wodnych. Korzystne jest przywracanie wzorowanych na naturalnych, zróżnicowanych i meandrujących cieków, które wylewają, gdzie to tylko akceptowalne. W ten sposób spowalniamy odpływ wody – wspieramy retencję – jednocześnie redukując zagrożenie i suszą, i powodzią.
Możliwe są działania spowalniające odpływ wody, a nawet jej zatrzymanie, nazwane retencją. Krajobraz w sposób naturalny jest w stanie retencjonować ilości wody zapewniającą w naszej szerokości geograficznej stabilne zasilanie wód powierzchniowych oraz uzupełnianie wód podziemnych. Niestety potencjał ten został na przestrzeni wieków, a szczególnie ostatnich dekad, ogromnie zredukowany działaniami melioracyjnymi, zmianami w krajobrazie, jego pokryciu i użytkowaniu. W efekcie tych nieprzemyślanych działań mamy dziś poważny problem z rosnącym zagrożeniem suszą.
W zależności od miejsca w zlewni możemy podzielić działania naprawcze w odniesieniu do ucieczki wody na małą i dużą retencję, choć to wciąż bardzo umowne pojęcia. Kluczowe jest odtwarzanie retencji naturalnej, której potencjał w stosunku do wszelkiego rodzaju sztucznych zbiorników jest nieporównywalnie większy. Gdy w sztucznych działaniach mówimy o budowanych objętościach liczonej w milionach metrów sześciennych, w retencji naturalnej niewielkiej rzeki – o powierzchni zlewni ok. 2-3 tys. km² – mamy do czynienia z pojemnością gleb rzędu 0,5 km³!!! Magia wielkich liczb oczywiście działa na laików, ale prawda jest taka, że znakomicie skuteczniejsze są nawet niewielkie, lecz mnogie działania wspomagające poprawę retencji jak najdalej od rzeki. Takie działania może wykonać rolnik, samorząd, a nawet miasto. Stąd proponowany obecnie program poprawy retencji wód opadowych nazwany mikroretencją, jako działania „dla każdego”, jest w pełni uzasadniony. Znaczenie pojedynczych działań tego typu oczywiście wielkie być nie może, ale efekt skali w tym przypadku gra rolę i nawet działanie mikro jest ważne[5] – przy jego wystarczającym powtórzeniu w danej zlewni może przynieść skutki znacznie korzystniejsze od forsowanych dziś wciąż wielkich inwestycji. W porównaniu z nimi, mikroretencja ma tę zaletę, że jest znacznie bliżej podstaw merytorycznych nowoczesnej gospodarki wodnej, czyli zatrzymywania wody na początku jej obiegu w systemie, u źródeł cieków, a nie tego obiegu końcu, w rzece głównej.
Jednak, należy zauważyć, że definiowanie działania jako mikro, bez podania skali do jakiej się odnosimy, jest mało sensowne.
W programie wiele znajdziemy propozycji budowy czy odtwarzania stawów, zalewów jako obiektów mających złapać wodę praktycznie tam, gdzie spadła. Pozornie pomysł taki ma sens, jednak:
- W zależności od proporcji zmiany w parowaniu, ciek na którym taki zbiornik powstanie, może zamienić się w okresowy i zamiast poprawy stosunków wodnych, dojdzie do ich pogorszenia poniżej zbiornika czy zalewu. Znakomicie korzystniejsze jest przywracanie możliwie najwyższych poziomów dna w istniejących systemach melioracyjnych, odtwarzanie i zachowywanie miejsc podmokłych, w tym zarówno typowych mokradeł, jak też podmokłych łąk, wciąż dziś niepotrzebnie osuszanych.
- W programie czytamy także o kopaniu stawów czy zalewów. Tu już mamy całkowity brak zrozumienia funkcjonowania wody w krajobrazie u autorów tego pomysłu. Każda dziura, rów czy podobna ingerencja w krajobraz to drenaż, więc o żadnej poprawie sytuacji mowy być nie może. Wyjątek stanowi szczelny zbiornik lub cysterna, choć i tu dochodzi do niekorzystnej ingerencji w morfologię terenu. Jeśli już retencjonować, to w sposób nie pogarszający stosunków wodnych, zgodnie z artykułami Ustawy Prawo Wodne[6]. Konieczne jest proponowanie potencjalnym beneficjentom metod zgodnych z wiedzą naukową, by nie wspierać szkodliwych rozwiązań.
- Warto tu zwrócić szczególną uwagę na Krajowy Program Renaturyzacji Wód Powierzchniowych (KPRWP)[7], w którym znaleźć można szereg działań wprost pasujących do opisanych w „Mikroretencji” założeń.
W programie warto byłoby wprost wydzielić pakiet leśny. Zawierać powinien nie tylko zasygnalizowane odtwarzanie obiektów technicznych, z akcentem na spełnienie wymogów Ramowej Dyrektywy Wodnej, szczególnie zapewnienia łączności morfologicznej, czy przebudowę drzewostanów. Kluczowa w przypadku lasu jest możliwość wyłączenia z użytkowania obszarów leśnych o istotnym znaczeniu dla ochrony zasobów wodnych. Istnieje potrzeba wykreowania lasów wodochronnych, wzorem wielu krajów od dawna borykających się z problemem niedoboru wody. Lasy o takim charakterze są doskonałym narzędziem wspierającym nie tylko ochronę samych mokradeł, lecz także buforującym niepożądane skutki presji antropogenicznej.
Obok tego wskazana jest rewizja podejścia do krajobrazu, jako szczególnie istotnego elementu retencji w każdej z jego części – rolniczej, leśnej i zurbanizowanej: jest wiele do poprawienia, jak choćby dobór pewnych zabiegów utrzymaniowych do pór roku, czy podporządkowanie ich zasadzie oszczędności wody. Za przykład niech posłuży koszenie obszarów zielonych, czy wycinka drzew. W obu przypadkach prosta analiza usług ekosystemowych – w tym w zakresie retencji wody – wskazuje, że i jedne i drugie działania wymagają zmian. W programie mikroretencji jest dla tych zmian miejsce – służą przystosowaniu obszaru do wyższej retencji.
Autor: Artur Furdyna
Tekst powstał w ramach projektu „Hydrozagadka – jak wygrać z suszą?”
[1] https://www.google.com/maps/d/u/0/viewer?fbclid=IwAR1I_7iVu-c-nS7uWL7f2kGR2msITbWabFsOBCKCDWubr0ebyFFyeAGPIYE&mid=1wEJUpVpQbWri3qGbKlPjZuYYSE8QkSoQ&ll=52.16024614178935%2C19.138021599999984&z=6
[2] https://www.senat.gov.pl/gfx/senat/userfiles/_public/k9/komisje/2019/krrw/materialy/135pos_3mgmizs.pdf
[3] https://koalicjazywaziemia.pl/wp-content/uploads/2020/11/Ekspertyza_Woda-w-rolnictwie.pdf
[4] https://land.copernicus.eu/pan-european/corine-land-cover/clc2018
[5]https://water.put.poznan.pl/images/fullpapers2016/OCHRONA_I_JAKOSC_WOD/49_WODA_2016_WODA_2_10062016.pdf
[6] Artykuł 234 Ustawy Prawo Wodne , https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20170001566/U/D20171566Lj.pdf
[7] https://www.wody.gov.pl/images/Aktualnosci/foto/renaturyzacjaKPRWP/Podrecznik_renaturyzacji.pdf