Zmiany klimatu a zdrowie
O tym, jak smog negatywnie wpływa na zdrowie Polaków, wiedzą już chyba wszyscy. Zresztą, nie trzeba nawet analizy badań naukowych, wystarczy raz poczuć piekące oczy, czy nocny kaszel. Co innego zmiana klimatu: gazów cieplarnianych nie tylko nie czujemy, ale nawet nie widzimy. Tymczasem skutki tych zmian Polacy odczują już w najbliższych latach – alarmuje Fundacja Aeris Futuro, organizator Climathonu i Weekendu dla Klimatu.
Podczas Weekendu dla Klimatu o globalnym ociepleniu i formach zaangażowania się w ochronę naszej planety mówili przedstawiciele 20 różnych inicjatyw. Fizyk Marcin Popkiewicz zauważał, że zmiany klimatu dotyczą nas tak samo jak smog, także w kontekście naszego zdrowia.
„Smog nas przejmuje, bo uświadamiamy sobie, co filtrujemy własnymi płucami i jak to wpływa na organizm nasz i naszych dzieci. Zmiana klimatu to coś bardziej odległego od codzienności, rozproszonego, przesuniętego w czasie, chociaż w praktyce postępuje bardzo szybko i konsekwencje mogą być katastrofalne, dużo gorsze niż smogowe” – mówił współautor portalu Nauka o Klimacie.
„Niektórzy znajdują pocieszenie w fakcie, że w warunkach wyższych stężeń dwutlenku węgla roślinom będzie żyło się lepiej. Cóż, my nie jesteśmy roślinami, choć trzeba przyznać, że przy tak wysokich koncentracjach CO2, jakie osiągniemy, jeśli osoby głoszące dalsze nieograniczone spalanie kopalnych postawią na swoim, intelektualnie zdecydowanie do roślinek się zbliżymy” – dodaje.
Efekty smogu można odczuć na swoim zdrowiu już po krótkim narażeniu, podczas gdy dwutlenek węgla (główny gaz cieplarniany) w obecnym stężeniu w powietrzu nie wpływa na nie bezpośrednio. Negatywny wpływ na nasze samopoczucie, na przykład sprawność intelektualną, ma stężenie CO2 przekraczające “ dopiero” 600 ppm (cząsteczek na milion cząsteczek powietrza). Z tym że stężenie CO2 już teraz wynosi średnio ok. 410 ppm, co jest poziomem najwyższym od wielu milionów lat i szybko rośnie dalej. Skutków zdrowotnych globalnego ocieplenia jest jednak znacznie więcej; wśród nich wzrost śmiertelności z powodu fal upałów oraz liczby zachorowań na boreliozę.
Śmiertelne upały
Lato 2017. W Europie notowane są rekordowe temperatury powyżej 40°C. Fala upałów zyskuje nazwę “Lucyfer”. Na termometrach w południowej Francji widać aż 41,6°C.
Śmiertelne upały to problem wyjęty z krajów tropikalnych? Może kiedyś, nie teraz.
– Niestety w Polsce wiedza środowisk medycznych na temat wpływu zmiany klimatu na stan zdrowia jest niewielka. Lekarze są głównie nastawieni na diagnostykę i leczenie chorób. W mniejszym stopniu zwracają uwagę na profilaktykę i zdrowie publiczne. Nie doceniają tych zagadnień i skupiają się bardziej na leczeniu skutków niż zwalczaniu przyczyn. Jednak już dziś, a nie za 100 lat, umierają w czasie fal upałów Polacy z powodu chociażby odwodnienia– podkreśla dr hab. Tadeusz Maria Zielonka, ekspert Koalicji Klimatycznej.
Upały, wahania ciśnienia czy wysoka wilgotność powietrza są odpowiedzialne za około 20 procent zawałów serca. W ich wyniku wzrasta też ryzyko chorób układu krążenia i układu oddechowego. Nie myślimy o tym zimą, ale dane pokazują, że podczas dużych upałów w Warszawie notuje się pięć dodatkowych zgonów dziennie. Jeśli popatrzymy na prognozy europejskie, ich liczba wzrośnie pięćdziesięciokrotnie (z około 3 000 do ponad 150 000 w 2100 roku). Najbardziej prestiżowy magazyn medyczny na świecie “The Lancet”, pod koniec 2017 pisze: Kompleksowa reakcja na zmianę klimatu może być największą globalną szansą ochrony zdrowia w XXI wieku.
Rosnąca temperatura to też mniejsza zdolność do pracy (zwłaszcza robotników budowlanych i rolników). Niesie ona za sobą ryzyko udaru, zaburzeń funkcjonowaniu układu krwionośnego, czy odwodnienia. Upały oznaczają także problemy zdrowotne astmatyków i cukrzyków, którym grożą omdlenia. Na skutki wysokich temperatur narażeni są szczególnie Polacy mieszkający w miastach.
Miejska wyspa ciepła, bo tak nazywamy to zjawisko klimatyczne, polega na występowaniu wyższych temperatur w miastach w stosunku do otaczających ją terenów peryferyjnych. Mówi się o nich w kontekście zdrowia, ponieważ mogą zwiększać liczbę udarów oraz zaostrzać objawy przewlekłych chorób krążenia i oddechowego. Upał w miastach sprzyja również wzrostowi potencjału alergizującego szaty roślinnej. Widać to w statystykach: w ostatnim dziesięcioleciu podwoiła się liczba chorych na alergiczny nieżyt nosa i astmę oskrzelową.
Ekstremalne zjawiska pogodowe
Grupa robocza ds. skutków, podatności i adaptacji do zmiany klimatu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) wyróżnia trzy rodzaje powiązań między zdrowiem i zmianą klimatu:
- Skutki bezpośrednie: upał, susza i ulewy
- Efekty pośrednie: zmiana wzorców chorób zakaźnych, zakażona woda i pożywienie, zanieczyszczenie powietrza
- Efekty pośrednie związane z działalnością człowieka: konflikty społeczne, przymusowa migracja, niedożywienie i stres
O ile wzrost umieralności na zawał serca przemawia do naszej wyobraźni, tak “ekstremalne zjawiska pogodowe” zwykle nie są kojarzone z polską codziennością. Błąd. Owszem, z danych WHO wynika, że zagrożenie katastrofami naturalnymi w porównaniu do innych europejskich krajów, nie jest u nas duże. To nie oznacza jednak, że problem nas nie dotyczy.
Tylko w latach 1997-2012 w Polsce miało miejsce aż 9 powodzi, które dotknęły blisko 370 tysięcy ludzi, powodując śmierć 113 osób. Nie musimy sięgać pamięcią tak daleko: podczas nawałnicy na Pomorzu w 2017 roku zginęło 5 osób, poszkodowanych było 31 gmin, straty oszacowano na 2,66 mld zł. Powrót do stanu sprzed kataklizmu zajmie aż 25 lat. Eksperci alarmują, że w kolejnych latach będziemy mówić o jeszcze większych liczbach.
Tragiczne zdarzenia wywołane nagłymi załamaniami pogody mogą powodować zwiększenie poziomu stresu, zaburzenia snu, trawienia i odporności. Utrata dobytku czy bliskich w wyniku tych zjawisk może prowadzić do depresji. Zdrowie psychiczne w kontekście zmian klimatu to temat, który zdobywa coraz większe zainteresowanie badaczy.
Wzrost zachorowań na boreliozę
Realnym zagrożeniem, jakie czeka nas w związku z ocieplającym się klimatem, jest też wzrost rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych przenoszonych przez gryzonie czy owady, przede wszystkim kleszcze.
“W ciągu zaledwie 10 lat zanotowano ponad trzykrotny wzrost zachorowań na boreliozę. Od 2005 do 2014 roku liczba przypadków zwiększyła się z 4 406 do 13 868 rocznie. Prognozuje się, że do 2100 roku liczba zachorowań może zwiększyć się o 100% w stosunku do stanu obecnego w województwach łódzkim, wielkopolskim, pomorskim i świętokrzyskim. Już dziś choroby wektorowe stanowią ponad 17% wszystkich zakaźnych schorzeń, powodując ponad 700 000 zgonów rocznie na świecie.” – raport Koalicji Klimatycznej
Polacy powinni się też obawiać chorób przenoszonych drogą pokarmową oraz przez wodę. W okresie zimowym liczba chorych na salmonellozę wynosi około 500 zachorowań miesięcznie, latem wzrasta aż do 2500 przypadków.
Zdrowie zamiast węgla
Wszystkie te wyzwania będą generowały potrzebę zwiększenia nakładów finansowych na system opieki zdrowotnej. System, który i tak ciągle kuleje, bo jest właśnie niedofinansowany.
– W 2016 roku wsparcie dla górnictwa i energetyki węglowej w Polsce wyniosło aż 9,2 miliarda złotych. To ponad 11% nakładów, jakie państwo przeznacza na opiekę zdrowotną. Powinniśmy przeznaczyć te środki na przygotowanie systemu ochrony zdrowia do negatywnych skutków zdrowotnych zmiany klimatu. Dzięki temu zwiększylibyśmy zarówno bezpieczeństwo, jak i jakość życia Polaków – ocenia prof. Zbigniew Karaczun, ekspert Koalicji Klimatycznej.